Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

Czy jest jakiś sens?

     Nasza relacja urodziła się we wrześniu 2010 roku, dla Ciebie skończyła się we wrześniu 2023 roku. Myślę tak dlatego, że uparcie wierzyłeś, że po śmierci jest nic. Null. 0. Pusto. Koniec i kropka. A ja zawsze szanowałam Twoje zdanie. Dla mnie ta przyjaźń nie skończy się nigdy. Tak, tu podważę Twoją opinię o nas. Nie wiem czemu tak bardzo broniłeś się nazywać nas przyjaciółmi, znajdowałeś milion synonimów, czy innych śmiesznych określeń. Aczkolwiek mam pewne przypuszczenia. Przypuszczeniem nazywam po prostu cenzurę Twoich słów, gdyż to nie wypada o tym pisać.       Tak więc opuściłeś mnie po 13 latach, ale wierzę jako niedoszły fizyk, że w którymś z wymiarów zbudowaliśmy swoją historię do końca, nieważne z jakim zakończeniem. Bo w zasadzie wcale nie o zakończenie tu chodzi, ale o to czego się o sobie nauczyliśmy, jak ukształtowaliśmy siebie nawzajem i jak wiele mogliśmy razem poczuć. O śmianie do łez, o spory ideologiczne, o wspólne granie, spacerow...

Wiesz czego się boję?

A teraz wiesz czego się boję?  Nie pustki, nie wspomnień, które blakną szybciej niż myślałam, ale zapomnienia. Nie mojego, a świata. Świata, który na Ciebie nie zasługiwał, który nie umiał Cię ukoić, ale za to krzywdził dotkliwie i konsekwentnie. Nie chcę. Po prostu nie chcę, by inni o Tobie zapomnieli. Nie chcę, żeby życie toczyło się dalej bez Ciebie. Nie chcę, żebyśmy wracali do domu jakby nic się nie stało, żebyśmy pili kawę, wino czy nawet palili papierosy bez ani jednej sekundy wspomnień o Tobie. Ale wiesz co jest najgorsze? Że my już tak żyliśmy nawet, gdy byłeś, gdy dzieliłeś z nami tą samą przestrzeń i czas. Gdy byłeś na wyciągnięcie ręki. Dorastając, przeszliśmy w stagnację, nie słuchaliśmy, nie pisaliśmy, nie dzwoniliśmy. nie walczyliśmy o siebie nawzajem. Szukaliśmy głupich wymówek, ulegaliśmy strachowi i zakopywaliśmy się w nic nieznaczące momenty, które pogrążały nas bardziej, zakopywały coraz głębiej oddalając od siebie. A teraz co? A teraz to co było zwykłe stało si...

Chedotafium

Chedotafium Mam wobec Ciebie dług I Ty masz względem mnie I chyba nawet bardziej  Choć może wcale nie  Mówiłeś piękne słowa Lecz wiary nie dawałam Że kochać można mnie Gdy sama Cię kochałam Choć może wcale nie... "Miłość od pierwszego wroga" Tak wtedy śmiałam się  A Ty w ten cały sarkazm Wplatałeś "Kocham Cię" Choć może wcale nie... Gdy śnieg przytulał beton Muranów otulając My kwitliśmy pół nocy Po prostu rozmawiając Choć może wcale nie... Znów ciepło Twego ciała Koszuli Twojej czar Przy Tobie byłam mała  Uczucia głośny gwar Choć może wcale nie... I znów poczułam wszystko W zetknięciu naszych ust Myślałam, że ja - tylko Że Ty masz inny gust Choć może wcale nie... Wtem strach ogarnął mnie Że znowu się miniemy Że Ty mi powiesz "nie" Gdybym wtedy to wiedziała... Choć może wcale nie... Gdy spałeś tak spokojnie Uciekłam niczym ptak Byś Ty nie wybiegł do mnie Bo to już byłby znak Choć może wcale nie... I tak ruszyłam dalej Marzeniem czyniąc Cię I biegłam pośród...

Pachniało mi dziś Tobą

Pachniało mi dziś Tobą Pachniało mi dziś Tobą Pachniało mi wierzbami Pachniało też ogrodem  I kwitnącymi daliami Pachniało znów królikiem I ciastem na pączki, drożdżowym Pachniało jednak inaczej Pachniało jakby czymś nowym Ta wierzba wciąż się wygina A dalie zakwitły znów w pełni Stół się od pączków ugina Lecz pustkę czy coś wypełni? Pan Julek już nie zagląda Dom Bronia nawet omija Zostało Twoje podwórko A pustka jakby niczyja Została mi Twoja chustka Zostały piękne wspomnienia Została miłość i pustka Zostały wspólne marzenia Tęsknię za dawnym latem Wśród skrzydeł owadów brzęczących Za całym tym prostym światem Do marzeń dziecięcych dążącym Ludzie posępni, choć niby Ci sami Lecz radość jakby ktoś zabrał Może gdzieś hula między polami Może ze studni ktoś nabrał Cisza na polu i sucho w studni Wszystko w czasie zamarło Tylko z tyłu w głowie mi dudni Że z Tobą, pół mnie umarło